piątek, 13 listopada 2020

Pożegnalna Msza św. dla parafian i księży z dekanatu w parafii MB Częstochowskiej w Zielonej Górze

Pożegnalną Mszę św. dla parafian i księży z dekanatu w intencji Księdza Proboszcza Zdzisława Przybysza sprawował Ksiądz Biskup Paweł Socha. Przed Mszą św. zebraliśmy się na czuwanie modlitewne. Pożegnalny czas w naszym kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej był wyjątkowy, bardzo smutny, ale też podniosły patrząc na przybyłych sześćdziesięciu kapłanów biorących udział w liturgii. Nasze serca otwierały się na modlitewny udział i z troską każdy z osobna oraz wszyscy razem powierzaliśmy naszego kochanego Księdza Proboszcza Zdzisława Przybysza Panu Bogu i Matce Najświętszej, której był oddany. Słowa podziękowań przez kapłanów i świeckich łączyły nasze serca i przybliżały wspomnienia naszej wdzięczności. 
Niech te zdjęcia, a szczególnie filmiki, które odzwierciedlają  przeżywany klimat pomogą nam być blisko naszego kochanego Księdza, tak jak On jest z nami choć niewidzialny.

Wniesienie urny

Czuwanie modlitewne przed rozpoczęciem Mszy świętej

Rozpoczęcie Mszy świętej ulubioną piosenką Księdza Zdzisława Przybysza naszego kochanego proboszcza
Mszy św. przewodniczył Ksiądz Biskup Paweł Socha, w koncelebrze uczestniczyło sześćdziesięciu kapłanów z Dekanatu Zielona Góra
 
Homilię wygłosił ks. Robert Peter
Przygotowanie do Liturgii Eucharystii
                 


Piosenka zaśpiewana przez p. organistę w imieniu Księdza Zdzisława Przybysza ...
                                
Podziękowania dla śp. Księdza Kanonika Zdzisława Przybysza od kapłanów i świeckich

                        
Apel Jasnogórski
                   
Procesja wyjścia i przewiezienie urny do Kosieczyna
                    

Więcej zdjęć KLIKNIJ TU

Wspomnienia parafian:

Im bardziej poznawałam ks. Zdzisława Przybysza naszego proboszcza, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że był człowiekiem pełnym wigoru i pasji w wykonywaniu powierzonej mu przez Boga misji. Był człowiekiem, który nade wszystko ukochał Boga i ludzi, bez względu na to kim oni byli. Miał ogromne serce, do którego przyciągał wszystkich, bez wyjątku. Można Mu było powierzyć każdy problem, a On wysłuchał i starał się znaleźć najlepsze rozwiązanie. Po prostu umiał rozmawiać z ludźmi. Ale nade wszystko był człowiekiem bardzo skromnym.
Pamiętam, kiedy w ubiegłym roku, z okazji Święta Niepodległości po pięknym, patriotycznym kazaniu wziął gitarę i zaczął śpiewać bardzo przejmującą pieśń, a mnie zaczęły płynąć łzy jak groch. I kiedy po eucharystii dziękowaliśmy mu za to, uniósł tylko ręce do góry i powiedział: to nie ja, to tam na górze. Gdy wracaliśmy do domu zapytałam Go czyj to był tekst tej pieśni, a On stanął przede mną i odpowiedział skromnie - mój.

Drugie zdarzenie, które zapamiętałam to był koncert pieśni patriotycznych przed naszym kościołem z okazji 100 rocznicy Bitwy Warszawskiej, który ks. Proboszcz prowadził i z nieodłączną gitarą wraz ks. Łukaszem Żołubakiem oraz zgromadzonymi wiernymi wykonywał znane wszystkim i bardzo lubiane pieśni. Po koncercie rozmawialiśmy o tym, że trochę było mało ludzi, a na to ks. Proboszcz z właściwym sobie humorem odpowiedział " pierwsze koty za płoty, zorganizujemy jeszcze niejeden koncert na przykład piosenki biesiadnej, ale to już z tańcami, a pierwszy to musi być koniecznie kankan. Jak czas pokazał był to jednak pierwszy i ostatni koncert - wielka szkoda.

Zapamiętam ks. Proboszcza  za Jego wielką radość życia, ogromny dystans do siebie i wielkie poczucie humoru. Będzie mi Go bardzo brakowało. Niech cieszy się już teraz radością Nieba.

 

wierna parafianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz